Byłam tak blisko. Mogłam mu wszystko opowiedzieć. Dlaczego mu nie powiedziałam? Bo jestem cholerną idiotką! A co jeśli już nigdy nie nadarzy się okazja do szczerej rozmowy?
Następnego dnia wróciliśmy do Sopotu wraz z trzema punktami, jakie udało nam się zdobyć, wygrywając 3:0 z Organiką Łódź. Weszłam do siebie do domu. Położyłam torbę obok kanapy i poszłam do łazienki. Postanowiłam wziąć prysznic. Ściągnęłam ubrania i weszłam do kabiny. Zamknęłam szklane drzwi i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Po dziesięciu minutach wyszłam z kabiny. Po osuszeniu swojego ciała podeszłam do lustra i rozczesałam swoje czarne włosy. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Kierując się do sypialni usłyszałam dźwięk dzwonka mojej komórki.
Niechętnie wróciłam się i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Cześć Dorota. Z tej strony Andrzej Kowal.
-Dzień dobry. - przywitałam się grzecznie.
-Słuchaj mam do Ciebie ważną sprawę. Nie udało nam się dodzwonić do tego lekarza z Włoch. Bardzo nam zależy na czasie, dlatego cały sztab postanowił, że rehabilitacja Zbyszka odbędzie się w Trójmieście. Rozmawiałem już z doktorem. Zibi może zacząć leczenie już za trzy dni. - Zdziwiłam się, że trener tak szybko załatwił mu rehabilitację. Cieszyłam się, że Bartman przyjedzie nad morze. Liczyłam na to, że spotkamy się i będę mogła mu wszystko wyjaśnić.
-Cieszę się. Ale zdaje się, że miałeś do mnie jakąś ważną sprawę...
-Ach, no tak. Prawie zapomniałem. Okazało się, że leczenie jest bardzo kosztowne i Zbyszek musi być na miejscu, żeby lekarz o każdej porze mógł prowadzić rehabilitacje. Problem w tym, że klub ma już podzielone wydatki i zabrakło nam pieniędzy na opłacenie jakiegoś hotelu, czy nawet pobytu w prywatnej klinice doktora. Trochę głupio mi o to prosić, ale czy moglibyśmy oddać Bartmana w Twoje ręce? To znaczy czy mógłby zamieszkać u Ciebie? Oczywiście, jeśli to jest dla Ciebie problem to nie było tematu.
-A Zibi wie, że mieszkałby u mnie?
-Nie. Dowie się, jak dotrze na miejsce. To jak, zgadzasz się?
-Pewnie, nie ma problemu.
-Dziewczyno, jesteś wspaniała. Dziękuję Ci, ratujesz nam życie. - uśmiechnęłam się, gdy Andrzej krzyczał z radości do słuchawki. - To na razie!
-Do zobaczenia! - powiedziałam i rozłączyłam się.
*************
Trzy dni później
Obudziłam się o dziesiątej. Nie chodziłam na treningi ze względu na mój złamany palec. Podreptałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę zastanawiając się, na co mam ochotę do zjedzenia. Zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki i zwróciłam wczorajszą kolację. Od razu przeszła mi ochota na jedzenie. Postanowiłam wziąć kąpiel. Nalałam wody do wanny. Uwielbiałam to. Mogłabym tak przesiadywać godzinami. Po trzydziestu minutach wyszłam z wanny. Wysuszyłam ciało ręcznikiem i skierowałam się do sypialni. Ubrałam jasne rurki, kremową bokserkę i brązowy sweterek. Znowu poczułam, jak jedzenie podchodzi mi do gardła. Pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam. Nie miałam pojęcia dlaczego. Przypomniałam sobie o czymś. Poszłam do sypialni. Otworzyłam szufladę. Wyciągnęłam z niej kalendarz. Przez wszystkie problemy, jakie spotkały mnie w ostatnim czasie nie spostrzegłam nawet, że przez prawie 6 tygodni nie miałam okresu. W głowie wypisał mi się czarny scenariusz. Ubrałam szybko kurtkę, założyłam buty i pognałam do najbliższej apteki. Wróciłam do domu po dwudziestu minutach. Spojrzałam na zegar. Była 12:10. O 14 do mojego mieszkania miał przyjechać nowy lokator.
Poszłam do łazienki. Zrobiłam test ciążowy. Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie. Musiałam odczekać piętnaście minut. Byłam zdenerwowana. Jeżeli okazałoby się, że jestem w ciąży ojcem dziecka musiałby być nie kto inny, jak Zbyszek. Z Filipem od trzech miesięcy przed rozstaniem nie spałam. Bałam się wyniku testu, jak cholera. Wiedziałam, że gdyby wyszedł pozytywnie musiałabym powiedzieć o tym Zibiemu. Mogłabym się tylko domyślać, jaka byłaby jego reakcja. Z obawą spojrzałam na test. To co zobaczyłam zmieniło całe moje życie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz