piątek, 22 marca 2013

Epilog


EPILOG



Biało-czerwoni obronili świetnie spisali się na Lidze Światowej, a ich radość była dwa razy większa. Po pierwsze zdobyli złoty medal, a po drugie obronili tytuł. 


You and me 
We used to be together 
Every day together always 


Jest 6 rano. Dziś jest najpiękniejszy dzień mojego życia. Bo właśnie dziś wyjdę za mąż za najlepszego faceta na świecie. Strasznie się denerwuję. Spytacie pewnie, czy powiedziałam Zbyszkowi prawdę? Otóż nie miałam odwagi. Bałam się, że nie wybaczy mi tego jedynego, cholernego błędu. Wybrałam życie w kłamstwie. O mojej zdradzie wiedziała jedynie Agata. 
Moja mama uparła się, żebym nocowała razem z Igą w moim rodzinnym domu w Mielcu. Powiedziała, że nie pozwoli, abyśmy razem z Zibim nie przestrzegali tradycji. Chodziło jej o to, że pan młody nie może widzieć się z panią młodą przed ślubem. Dla świętego spokoju zgodziłam się na propozycję mamy. Ślub miał się odbyć o 14. O 9 miałam stawić się u kosmetyczki, a o 10:30 u fryzjera. Zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole siedziała Agata.
-Nie możesz spać? - zapytała mnie siostra.
-Nie. Strasznie się denerwuję.
-Dora, wiesz, że możesz mu to jeszcze powiedzieć, wyjaśnić wszystko.
-Nie, Agata. Ja już postanowiłam. Bartman nie może się o tym dowiedzieć. Wiesz, jaki ma charakter.

Wyciągnęłam mleko z lodówki i płatki z szafki. Zrobiłam sobie musli i powoli jadłam posiłek. Czy to można było nazwać jedzeniem? Nakładałam mleko z płatkami na łyżkę, po czym wylewałam jej zawartość z powrotem do miski. W mojej głowie biły się myśli. Z jednej strony ZB9 powinien znać prawdę, a z drugiej strony wiedziałam, że jeśli mu to powiem to on na pewno ze mną zerwie.

Dochodziła siódma rano. Wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i usnęłam. Gdy je otworzyłam zegarek wskazywał godzinę 8:06. Wyciągnęłam z szafy granatowe rybaczki, żółtą bokserkę, bieliznę i czarne japonki. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Rozczesałam je i dokładnie wysuszyłam. Ubrałam się, umyłam zęby i wyszłam z łazienki.

Razem z Agatą pojechałyśmy do kosmetyczki, a później do fryzjera. Próbowałam dodzwonić się do Zbyszka, jednak nie odbierał. Pomyślałam sobie, że siatkarz  pewnie jeszcze śpi, albo bierze prysznic. Do domu wróciłyśmy o 12:11. Razem z siostrą poszłyśmy do mojego pokoju. Agata delikatnie wsunęła mi niebieską podwiązkę na nogę, a później pomogła mi ubrać suknię ślubną. Nie chciałam szaleć z jej wyborem. Wybrałam biały kolor i prosty krój. Założyłam białe sandałki na 6-centymetrowym obcasie i czekałam, aż siostra wepnie w moje kruczoczarne włosy welon. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. 
-Ślicznie wyglądasz, córeczko. - powiedział z dumą tata, mama cicho pochlipywała ze szczęścia, a Adam trzymał Igę na rękach i rozbawiał ją na różne sposoby.
Usłyszałam warkot silnika. Nikogo się nie spodziewaliśmy. Po chwili do domu wparował zdenerwowany Zibi. Moja mama i Aga próbowały mnie zasłonić, jednak nasz gość za szybko wszedł.
-Musimy porozmawiać. - stwierdził. - Sami, w cztery oczy.

Babiczowie wyszli na początku. Mój tata poszedł za nimi ciągnąc za sobą rodzicielkę, której nie podobał się ten pomysł.
-Jak mogłaś mi to zrobić?! - krzyknął, a w jego oczach zauważyłam po raz pierwszy w życiu łzy.
-Zbyszek, spokojnie. O co Ci chodzi? - teraz to ja się zdenerwowałam. Czyżby się dowiedział?
-I Ty się jeszcze pytasz? - zaśmiał się kpiąco. - Myślałem, że mnie kochasz, że jesteś ze mną szczęśliwa!
-Bo to prawda. Kocham Cię i chcę być z Tobą.
-To co w takim razie to ma znaczyć? - zapytał akcentując słowo 'to'. Rzucił we mnie jakąś kopertę. Nieśmiało otworzyłam ją czując, że serce wali mi, jak młot. W środku były zdjęcia. Kurwa... - I co? Wytłumaczysz mi to jakoś?


I really feel 
That I'm losing my best friend 
I can't believe 
This could be the end 
It looks as though you're letting go 
And if it's real, 
Well I don't want to know 



-Zibi to nie tak... - próbowałam się wytłumaczyć. Czułam, jak słone kropelki spływają po moich policzkach. 
-A jak? Kurwa, Dorota tu jest dowód na to, że mnie zdradzałaś ze swoim byłym! 
Niestety w tym momencie weszła do pomieszczenia mój tata, żeby powiedzieć nam, że musimy już jechać. Tak, słyszał wszystko. I nie był szczęśliwy.
-Córciu, coś Ty zrobiła? Jak mogłaś to zrobić?! 
-Tato, proszę Cię wyjdź. - ojciec spełnił moją prośbę i wyszedł. - To zaczęło się w Wigilię. Wracałam ze sklepu i spotkałam Filipa. Pocałował mnie i powiedział, że jeśli chcę, żebyś się o tym nie dowiedział to mam się z nim przespać. Zrobiłam to i powiedział, że to już koniec. Jednak po jakimś czasie znowu chciał seksu. Mieliśmy spać ze sobą raz w tygodniu, a Ty miałeś się nigdy o tym nie dowiedzieć. 
Ryczałam, jak małe dziecko. Bartman podszedł do mnie i wytarł kciukami moje łzy.
-Przykro mi, Doruś. Przykro mi, że mnie zdradzałaś, okłamywałaś. Ja nie potrafię Ci tego wybaczyć. To koniec...


Don't speak 
I know just what you're saying 
So please stop explaining 
Don't tell me 'cause it hurts 
Don't speak 
I know what you're thinking 
I don't need your reasons 
Don't tell me 'cause it hurts 


-Nie, Zibi, proszę! Nie rób mi tego! 
Delikatnie musnął moje usta swoimi wargami.
-Żegnaj, Mysza. - powiedział wychodząc. - Aha, przeproszę wszystkich gości od nas. I chciałbym, żebyś się wyprowadziła z naszego... mojego domu.
Bolało, jak cholera. Straciłam go już na zawsze. Do pokoju weszła Agata. 
-To koniec. Zerwał zaręczyny. - powiedziałam wciąż łkając. Siostra nic nie powiedziała, tylko przytuliła mnie. 


Our memories 
Well they can be inviting 
But some are altogether 
Mighty frightening 
As we die, both you and I 
With my head in my hands 
I sit and cry


Podjechałam pod dom. Wyciągnęłam Igę z fotelika. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Przywitał nas mały york Bartmana Bobek. Poszłam do sypialni. Posadziłam córkę na dywanie. Mała zajęła się zabawą z psem. Otworzyłam szafę i zaczęłam pakować swoje ubrania. W pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok. Zbyszek stał oparty o framugę drzwi. Popatrzyłam się na niego swoimi zapłakanymi oczami i wybuchłam płaczem. 
-Mała dziś zostaje u mnie. Chciaż na kilka dni.
-Dobrze.


 Don't speak 
I know just what you're saying 
So please stop explaining 
Don't tell me 'cause it hurts no no no 
Don't speak 
I know what you're thinking 
And I don't need your reasons 
Don't tell me 'cause it hurts 


Z dwiema obładowanymi walizkami opuszczałam miejsce, które miało być dla mnie azylem. Miałam tu być szczęśliwa, mieszkać z osobami, które kocham. Weszłam jeszcze, żeby pożegnać się z Igą. Wzięłam ją od Zibiego i pocałowałam w czoło. Naciskając klamkę do drzwi odwróciłam się do Bartmana. Podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Ten ostatni raz chciałam zasmakować jego ust. Oddał pocałunek, jednak po chwili odepchnął mnie.
-Przepraszam Cię, Zbyszku. Spieprzyłam wszystko. Moglibyśmy być dziś małżeństwem, tworzyć rodzinę, a ja wszystko schrzaniłam.



It's all ending, 
I gotta stop pretending who we are... 
You and me 
I can see us dying... are we? 


Wsiadłam do samochodu i płakałam. Wróciłam do domu, położyłam walizki na ziemi, skoczyłam na łóżko i wylewałam strumienie łez dla tego, którego kocham i będę kochać do końca życia...


Don't speak 
I know just what you're saying 
So please stop explaining 
Don't tell me 'cause it hurts no no 
Don't speak 
I know what you're thinking 
And I don't need your reasons 
Don't tell me 'cause it hurts 
Don't tell me 'cause it hurts 
I know what you're saying 
So please stop explaining 
Don't speak don't speak don't speak 
No I know what you're thinking 
And I don't need your reasons 
I know you good I know you good 
I know you real good oh 

Hush hush darling 
Hush hush don't tell me 'cause it hurts 




_________________________________
Tym wpisem kończę historię Doroty i Zbyszka. Nie, to nie jest koniec mojej twórczości, z pewnością powstanie jeszcze kilka opowiadań. Kiedy? Nie mam pojęcia. Dziękuję Wam, że czytaliście moje gryzmoły i byliście częścią tej historii. 
Z pozdrowieniami atomowkawilk :)

wtorek, 19 marca 2013

Zrobię, co zechcesz


-Jesteś nienormalny! - krzyknęłam.
-Decyzja należy do Ciebie. Ale nie chciałbym być na Twoim miejscu, gdy Bartman zobaczy te zdjęcia. - powiedział spokojnie Filip.
Nigdy nie sądziłabym, że mój były narzeczony jest zdolny do takich rzeczy. Nie wiem, jak on to zrobił, ale chciał się spotkać, żeby pokazać mi zdjęcia. Jakie? Jedno przedstawiało mnie i jego, jak się całujemy tego cholernego dnia pod sklepem. Na drugim również się całujemy, jednak tym razem w samej bieliźnie. Trzy ostatnie ukazują mnie i jego w łóżku zupełnie nagich. Gdy je zobaczyłam spanikowałam. Za dwa miesiące mam wyjść za mąż za mężczyznę, którego kocham, a Filip chce to wszystko zniszczyć. Postawił ultimatum: będę z nim sypiać raz w tygodniu, albo pokaże te fotki Zbyszkowi.
-Dobrze. Zrobię, co zechcesz. Kocham Zibiego i nie chcę go stracić. - mój ex parsknął śmiechem.
-Szkoda, że nie pamiętałaś, że go kochasz, gdy badałem Ci migdałki.



Filip przychodził do mnie co tydzień. Cieszyłam się, że Zbyszek jest na zgrupowaniu, ponieważ z pewnością dowiedziałby się o moim sekrecie. Nie odczuwałam rozkoszy z kochania się z moim ex. Robiłam to, bo musiałam. Gdybym miała porównywać mojego byłego z narzeczonym to Zibi zostawiłby tego pierwszego daleko w tyle. Iga próbuje sama wstać na nóżki, jednak jeszcze jej to nie wychodzi. Potrafi to zrobić jedynie z pomocą drugiej osoby, która ją podtrzymuje. ZB9 dzwoni po dwa lub trzy razy dziennie. Jednak częściej rozmawiamy przez skype'a. Kładę wtedy laptopa na stoliku, a sama biorę córkę na kolana i siadamy wygodnie w fotelu. Mała Bartmanówna, gdy tylko zobaczy na ekranie twarz swojego taty od razu uśmiecha się i wyciąga do niego rączki. Iga jest oczkiem w głowie Zbyszka. Siatkarz, gdyby tylko mógł spędzałby z nią każdą wolną chwilę i rozpieszczał na każdym kroku. Nie za bardzo podoba mi się to, ponieważ nie chcę, żeby moja córka była rozkapryszoną dziewczyną, która zawsze wszystko wie najlepiej i wszystko trzeba jej podstawiać pod nos.


Nasi siatkarze w Lidze Światowej 2013 radzili sobie naprawdę świetnie. Pokonywali przeciwników nie zważając, czy to są Brazylijczycy, Japończycy czy Holendrzy. 28 czerwca miałam odebrać suknię ślubną. Umówiłam się z Agatą na 11. Miałyśmy się spotkać przed centrum handlowym w Rzeszowie. Obudziłam się kilka minut po dziewiątej. Poszłam do pokoju Igi. Mała jeszcze spała, więc postanowiłam wziąć prysznic. Uwielbiałam uczucie, gdy ciepła woda spływała po moim ciele. Po dziesięciu minutach wyszłam z kabiny. Wysuszyłam włosy i dokładnie je rozczesałam. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Weszłam do garderoby. Ubrałam jasnomiętowe szorty, luźny czarny top i czarne trampki. Usłyszałam płacz córki. Weszłam do jej pokoiku i wzięłam ją na ręce. Poszłam do kuchni i posadziłam Igę w foteliku. Przygotowałam jej kaszkę. Zawiązałam małej śliniak, usiadłam na krześle i nakarmiłam ją. Wsadziłam ją do kojca i wzięłam się za robienie sobie śniadania. Po paru minutach zajadałam się francuskimi tostami. Po zjedzonym posiłku włożyłam naczynia do zmywarki. Wzięłam małą na ręce i poszłam do jej pokoju. Ubrałam ją w kolorową sukienkę i spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, jak pampersy, butelkę z mlekiem, itp. Zarzuciłam torbę na ramię i poszłam do samochodu. Zapięłam małą, położyłam torbę na tylnym siedzeniu i wróciłam do domu. Musiałam jeszcze zabrać wózek, torebkę i klucze. Zamknęłam dom, wózek Igi wsadziłam do bagażnika, a torebkę rzuciłam obok torby z rzeczami małej. Piętnaście minut przed jedenastą zaparkowałam białe audi Bartmana pod centrum handlowym. Agata już na mnie czekała. Pomogła mi rozłożyć spacerówkę, a ja zabrałam torby i położyłam je w specjalnym koszu w wózku. Po kilkunastu minutach byłyśmy w sklepie, w którym miałam odebrać suknię ślubną. Zapłaciłam za nią i razem z siostrą i córką skierowałyśmy się w stronę parku. Dawno nie widziałam się z Agatą, chciałam z nią porozmawiać. Była jedyną osobą, której mogłam zaufać. No, może oprócz Sieki i Pauliny, ale one grały w reprezentacji, a ja musiałam porozmawiać z kimś w cztery oczy.
-Dorota, coś ty zrobiła?! - opowiedziałam siostrze o Filipie i jego szantażu.
-Aga, błagam! Nie mów nic Zbyszkowi! On na pewno ze mną zerwie. - ryczałam, jak głupia. Ale co ja się dziwię? Wpakowałam się w to na własną prośbę.
-Dora, musisz mu to powiedzieć. I to, jak najszybciej!
-Nie, on mnie znienawidzi. Nie mogę. Obiecaj, że nikomu nie powiesz o naszej rozmowie.
-Obiecuję. Ale uważam, że źle robisz nie mówiąc nic Zibiemu. Za niecałe dwa miesiące bierzecie ślub. Powinien o tym wiedzieć. Gdyby dowiedział się, jaka jest prawda na pewno by to zrozumiał. 
-Agata, ja już zdecydowałam. On nie może się o tym dowiedzieć. I nigdy się nie dowie.
-I masz zamiar przez cały czas żyć w kłamstwie?
-Nie widzę innego rozwiązania.

niedziela, 17 marca 2013

Today I swear i'm not doing anything


Weszłam po cichu do domu. Było kilka minut po godzinie 22. Byłam pewna, że Iga i Zbyszek już śpią. Zdjęłam kurtkę i buty. Nagle ktoś zapalił światło w korytarzu. Ze strachu aż podskoczyłam.
-Gdzie byłaś tak długo? - zapytał Zibi, który opierał się o ścianę. - Martwiłem się.
-Myślałam, że już śpisz. - powiedziałam czując, jak serce wali mi ze strachu. -Musiałam sobie wszystko przemyśleć. Przepraszam Zbyszku. Nie chciałam tego powiedzieć. Byłam po prostu zła, że Ty robisz to, co kochasz, a ja ciągle siedzę w czterech ścianach i nie widać mnie za sterty pieluch. 
-Mysza, ja też to przemyślałem i uznałem, że nie mogę Ci niczego zabraniać. Kocham Cię i jesteś dla mnie najważniejsza. 
Bartman podszedł do mnie i mnie przytulił. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i wciągałam zapach jego perfum. 



Następnego dnia obudziłam się przed ósmą. 
-Zbyszek, wstawaj, bo spóźnisz się na trening. - szturchnęłam go w ramię, jednak siarkarz tylko mruknął coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok. - Zbychu, no wstawaj! Ja nie będę świeciła za Ciebie oczami u trenera. - Zibi naciągnął sobie kołdrę na głowę i kontynuował drzemkę. Jednym ruchem zerwałam pościel z Bartmana i uderzyłam go lekko w policzek.
-Ała! Mysza, nie możesz mnie normalnie budzić? - zapytał z wyrzutem trzymając się za policzek. 
-Budzę Cię prawie pięć minut. Idź wziąć prysznic, a ja Ci zrobię śniadanie. - chciałam wstać z łóżka, ale siatkarz złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie po czym wpił się w moje usta. - Dobra, starczy tego dobrego. - powiedziałam i wyrwałam się. ZB9 jęknął i poszedł do łazienki. 
Postanowiłam zrobić na śniadanie jajecznicę. Włączyłam radio. Leciał akurat kawałek Bruno Mars'a "Lazy song". Podśpiewywałam po cichu, by nie obudzić Igi, która o dziwo jeszcze spała. Moja córka miała zwyczaj budzić się, gdy Zbyszek zbierał się na trening. 
-"... don't feel like picking up my phone, so leave a message at the tone..." - nuciłam, gdy do kuchni wszedł Zibi.
-"...'cause today I swear i'm not doing anything". - dokończył refren piosenki. - Doruś, wysłałaś już wszystkie zaproszenia na nasz ślub? - zapytał.
-Tak, tydzień temu wysłałam ostatnie. - zdałam sobie sprawę, że mój ślub odbędzie się prawie trzy miesiące, a ja nie mam jeszcze sukni ślubnej. 
Zbyszek zjadł śniadanie, ubrał kurtkę i wziął torbę treningową do ręki. Podeszłam do niego i opatuliłam go szalikiem. Na dworze było zimno.
-Dobra skarbie. Idę, do zobaczenia! - powiedział i pocałował mnie w usta. 
W chwili, gdy Bartman zamknął drzwi obudziła się Iga. Poszłam do pokoju córki i wzięłam ją na ręce i nakarmiłam. 



Marzec, kwiecień i maj szybko minęły. Wybraliśmy już kościół na ślub i lokal na wesele. Razem ze Zbyszkiem regularnie uczęszczaliśmy na nauki przedmałżeńskie, które według mnie są zupełnie niepotrzebne. Iguśka szybko rosła, miała już osiem miesięcy. Nawt nie wiem, kiedy tak wyrosła. Czas strasznie szybko leci. Zbyszek jak zwykle pojechał na zgrupowanie, a ja zostałam z córką w domu. Około dziewiątej usłyszałam dzwonek mojej komórki. 
-Halo?
-Cześć, Doruś. Tęskniłaś? - serce zaczęło mi walić. Od razu rozpoznałam głos Filipa.
-Filip? Czego Ty chcesz? Przecież zrobiłam to, co kazałeś. 
-Chciałbym się z Tobą spotkać. Będę u Ciebie za dziesięć minut.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Rozłączył się. Ciekawa byłam czego on jeszcze chce ode mnie.
Nie miałam pojęcia, że to 'coś' odmieni moje życie już na zawsze...



__________________________________
Epilog już napisany. Do końca pozostały łącznie z epilogiem dwa rozdziały.

sobota, 16 marca 2013

Jeden numerek i masz mnie z głowy


-Nic mi nie mówiłaś, że chcesz wrócić do grania. - powiedział podniesionym głosem Zbyszek, gdy wróciliśmy do domu.
-Bo nie pytałeś.
-A kto będzie się opiekował Igą?
-Poproszę moich rodziców, a jeśli się nie zgodzą zatrudnimy opiekunkę.
-Jakaś obca baba ma zajmować się moją córką? - Bartman już nie panował nad sobą. Dźwięk jego głosu podniósł się o kilkanaście decybeli. Dobrze, że Iga spała już w swoim pokoju, bo z pewnością nie obeszłoby się bez płaczu z jej strony. - Widzę, że już wszystko sobie obmyśliłaś, a ja to już nie mam nic do powiedzenia w tym temacie!
-Zibi, spokojnie. Myślałam kiedyś o tym i zdecydowałam, że jeśli dostanę oferty kontaktu to w przyszłym sezonie wrócę do siatkówki. Pod uwagę biorę jedynie Mielec. - moje tłumaczenie nic nie dało. Siatkarz nadal był wściekły. - Zrozum, ja nie wytrzymam kolejnego roku sama w domu. Jedyne, co robię to opieka nad Igą, sprzątanie, pranie, gotowanie, prasowanie i tak w kółko przez 7 dni w tygodniu. 
-Wiedziałaś, że nie będzie nam łatwo. Od początku wiedziałaś, jaki zawód uprawiam i wiedziałaś, że nie mogę być w domu przez 24 godziny na dobę.
-Wiedziałam, że będzie trudno. Ale nie miałam wyjścia. Zaszłam w ciążę, chociaż tego nie planowałam. I wierz mi, że gdybym mogła to cofnęłabym czas i... - uświadomiłam sobie, co powiedziałam, gdy spojrzałam na Zbyszka. Nie wiem, jak mogę określić, co go teraz przepełniało. Smutek? Rozczarowanie? - Zibi, ja nie chciałam. Ja tak nie myślę. - podeszłam do niego, jednak on mnie odepchnął.
-Tylko tyle dla Ciebie znaczę? Iga też? Ty w ogóle mnie kochasz? Czy robiłaś to wszystko tylko dla sławy? Czy ten kawałek blachy na twoim palcu nie był Ci potrzebny do większego rozgłosu? - przesadziłam ja, przesadził on. Bolało mnie to, co mówił. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w policzek. Wiedziałam, że w takim wypadku byłoby fair, gdyby on też mnie uderzył. Ja pierwsza mogłam ugryźć się w język i dzięki temu oszczędzilibyśmy sobie tej awantury. Zdenerwowana ubrałam kurtkę i skierowałam się do wyjścia. Usłyszałam jeszcze płacz Igi i słowa Bartmana:
-Mysza, przepraszam! Nie bądź dzieckiem!



Spacerowałam uliczkami Rzeszowa pozwalając łzom rozmazywać mój makijaż.
-Kłótnia z narzeczonym? - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam Filipa
-Śledzisz mnie? 
-Nie. Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Powiedziałaś mu, że inny facet badał Ci migdałki?
-Czego chcesz?
-Nie powiem nic Bartmanowi o Twoim wybryku, jeśli będziesz robiła, co Ci każę. 
Serce waliło mi, jak oszalałe. Bałam się mojego byłego odkąd pobił Zibiego.
-Szantażujesz mnie? - zapytałam podnosząc głos.
-Tak. Wybieraj: chcesz żeby Zbyszek się dowiedział o tym, co zrobiłaś?
-Nie. - powiedziałam smutno. - Zrobię, co zechcesz.
Filip zabrał mnie do hotelu.
-Jeden numerek i masz mnie z głowy.
-Co Ty pierdolisz? Ja mam narzeczonego i córkę!
-Dorotko, zawsze byłaś ostra. - wymruczał mi do ucha i przejechał językiem po mojej szyji. - Zrobisz to, co chcę, a ten twój kochaś nic się nie dowie.

Odwróciłam się do niego. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam wyjścia. Kilkanaście minut później Filip połączył nasze ciała w jedno. Nie krzyczałam z radości, jak kiedyś. Dziś płakałam, jak bóbr. Nie czułam już tego samego, co przedtem, gdy byliśmy razem. Po godzinie wyszłam z hotelu. Znowu płakałam przez faceta, jednak tym razem nie przez tego, którego kocham.


______________________________________
Resovia przegrała dwa sparingi z Jastrzębiem :(
A my, Kochani, powolutku zbliżamy się do końca...

poniedziałek, 11 marca 2013

Twój kochaś dowie się, że go zdradziłaś



Nadszedł 24 grudnia, a co za tym idzie święta. Nikt nie wiedział, że Zbyszek mi się oświadczył. Od tygodnia mieszkaliśmy w nowym domu, który siatkarz pokazał mi w dzień zaręczyn. Wigilię postanowiliśmy spędzić z najbliższą rodziną u nas w domu.
-Zibi, idę do sklepu. Będę za pół godziny. -krzyknęłam.
-Dobra. - usłyszałam w odpowiedzi.
Ubrałam kurtkę, kozaki i owinęłam się szalikiem. Do sklepu miałam góra 10 minut drogi. Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam w stronę domu. 
-Wesołych Świąt Dorotko! - wszędzie poznałabym ten głos. Należał on do Filipa.
Udałam, że go nie słyszę i szłam przed siebie. Nagle poczułam, jak chwyta mnie za rękę i obraca w swoją stronę. 
-Puść mnie! Czego chcesz? 
-Tęskniłem za Tobą. Dorota, ja Cię kocham!
-Filip, to tylko puste słowa. Udowodniłeś mi, jak bardzo Ci na mnie zależy przesypiając się z tą laską. Jestem szczęśliwa ze Zbyszkiem i proszę Cię uszanuj to.
-Nie wierzę, że wolisz tego silikonowca. Zresztą, przekonamy się, czy coś do mnie czujesz. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Całował namiętnie moje usta, a ja z początku zdezorientowana oddałam pocałunek, jednak po chwili oprzytomniałam.
-Spieprzaj! Co to miało być?
-Właśnie udowodniłaś, jak bardzo kochasz Bartmana. I od teraz lepiej bądź grzeczną dziewczynką, bo twój kochaś dowie się, że go zdradziłaś. - powiedział i odszedł. 
Stałam osłupiała na środku ulicy. A co jeśli Zibi dowie się, że całowałam się z moim byłym? Nie mogłam na to pozwolić. Nie miałam też odwagi mu się do tego przyznać. Wolnym krokiem ruszyłam do domu.
-Co tak długo? - zapytał ZB9 wchodząc do kuchni trzymając Igę na rękach. - Dorota? Słuchasz mnie?
-Co? A, przepraszam Cię. Zamyśliłam się.
-Pytałem dlaczego tak długo Cię nie było.
-W sklepie była duża kolejka. - skłamałam, bo co miałam powiedzieć? Przepraszam Zbyszku, całowałam się z Filipem? Jestem żałosna...



Święta i Sylwester zleciały w mgnieniu oka. Bartman wrócił do treningów, a ja zostawałam w domu i w pełni poświęcałam się córce. Iga rośnie w zastraszającym tempie. Dopiero była u mnie w brzuchu, potem był poród, pierwsze dni córci w domu, a teraz? Mała Bartmanówna niedługo zacznie się uśmiechać, jednak na razie wyłącznie piszczy i bawi się swoimi rączkami. Ustaliliśmy ze Zbyszkiem datę ślubu na 25 maja. Została jeszcze sprawa chrztu naszej córki. Chcemy załatwić to na początku lutego. Dziś Zibi ma iść do księdza ustalić ostateczną datę Chrztu Świętego. Filip na razie się nie odzywam i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała go oglądać. 


Przed chwilą nasza mała Iga została ochrzczona. Zaprosiliśmy na tą uroczystość moich rodziców, Agatę, Adama, rodziców Zbyszka, jego siostrę Kasię, Ignaczaków, Paulinę Maj, Ewelinę Sieczkę i Andrzeja Kowala z rodziną do restauracji. Iga dostała od każdego prezenty. Najbardziej byłam pod wrażeniem prezentu od Andrzeja. Podarował nam małą koszulkę w barwach Asseco Resovii z numerem 9 i imieniem: IGA na plecach. Zibi od razu założył ją córce. Na twarzy małej zagościł uśmiech.
-Dorota, zobacz! Uśmiechnęła się. - powiedział podekscytowany Bartman.
Spojrzałam na Igę i zobaczyłam uśmiechniętą twarzyczkę. 
-Dorotko, masz zamiar wrócić do gry w siatkówkę? - zapytała ni z Gruszki ni z Kadzia siostra Zbyszka.
-Na pewno. Przez ponad połowę mojego życia siatkówka była dla mnie najważniejsza. - odpowiedziałam. Po minie Zbycha wywnioskowałam, że nie jest tym zachwycony i w domu będzie nas czekała rozmowa na ten temat.





_______________________________________
Tak kochani. Zostały nam niestety tylko trzy rozdziały i epilog. Szybko ten czas zleciał :(
Miłego czytania!
Z pozdrowieniami atomowkawilk :)

niedziela, 3 marca 2013

Nauczyłaś mnie co to miłość


-Zbyszek, spokojnie. Popatrz. - powiedziałam, gdy siatkarz próbował przewinąć Igę. - Łapiesz za nóżki, unosisz je do góry, wycierasz pupcię mokrą chusteczką, smarujesz kremem, wsadzasz pod tyłek pampersa i zapinasz. Rozumiesz?
-Mniej więcej. - powiedział smutnym głosem. Już czwarty raz próbował zmienić pampersa córce, jednak za każdym razem te próby kończyły się kompletną klapą. 
-Zibi, nie martw się. W końcu Ci się uda. - podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. 
Nie mogłam zarzucić siatkarzowi, że się nie stara. Okazywał to na każdym kroku. Stara się spędzać ze mną i Igą, jak najwięcej czasu. Wraca z treningu prosto do domu, pomaga mi kąpać małą, kołysze ją do snu, nosi na rękach, gdy płacze. Nie sądziłam, że Bartman aż tak się zaangażuje. 


Nadszedł czas kąpieli. Zbyszek podtrzymywał główkę Igi, a ja ją myłam. Po kilku minutach, mała Bartmanówna leżała na mięciutkim ręczniku, a Zibi ją wycierał z wody. Wzięłam pampers, jednak siatkarz zabrał mi go i stwierdził, że spróbuje jeszcze raz go założyć. Stanęłam z boku i go obserwowałam. Jego radość była nie do opisania, gdy mała leżała w pampersie i patrzyła się na niego swoimi zielonymi oczami. ZB9 zabrał małą do naszej sypialni, a ja wzięłam prysznic. Po dziesięciu minutach wyszłam z łazienki. Zbyszek leżał na łóżku, a obok niego leżała Iga. Uśmiechnęłam się na ten widok. Położyłam się obok nich. Po chwili mała usnęła. Zibi przeniósł ją do łóżeczka, które stało w naszym pokoju. Kazałam Bartmanowi je przenieść z pokoju Igi do naszego, ponieważ nie chciałam chodzić w nocy z pokoju do pokoju, gdy córka by płakała. Po chwili poczułam, jak siatkarz kładzie się za moimi plecami. 
-Kocham Cię. - wyszeptał do mojego ucha i po chwili spaliśmy, jak zabici. 



Następnego dnia obudziłam się o ósmej rano. Zbyszek jeszcze spał, ponieważ Andrzej Kowal odwołał dzisiejszą siłownię. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam do sklepu, żeby zrobić zakupy. Gdy wchodziłam do domu spotkałam chłopaka, który mieszkał na tym samym piętrze, co ja. Nie za bardzo go lubiłam, ponieważ przez cały czas odkąd tu mieszkam chce się ze mną umówić, albo mnie podrywa. 
-Cześć Dorota. Pomóc Ci?
-Cześć Kamil. Dziękuję, nie trzeba.
-Może jednak...
-Nie potrzebuję Twojej pomocy! - powiedziałam zdecydowanie za głośno, bo z mieszkania wyszedł Bartman.
-Wszystko w porządku?
-Tak. 
Wyminęłam Kamila i weszłam do mieszkania.
-Doruś, coś się stało?
-Nie.
-Przecież słyszałem. - powiedział ZB9, który trzymał Igę na rękach. 
-Kamil chciał mi pomóc i wkurzyłam się, bo wyszło jakbym nie dała rady trzymać w ręce reklamówkę z kilkoma rzeczami. Daj, nakarmię ją. - wzięłam córkę od siatkarza i usiadłam na kanapie. Zbyszek w tym czasie zrobił śniadanie. Gdy Iga była już najedzona położyłam ją do łóżeczka i poszłam do kuchni, żeby zjeść śniadanie.
-O której masz dziś trening?
-Nie mam dziś treningu. Andrzej odwołał, więc mamy cały dzień dla siebie. - powiedział i pocałował mnie. - Wieczorem zabieram Cię na kolację. 
-A co z Igą?
-Igą zajmą się Twoi rodzice, już wszystko z nimi ustaliłem.



Moi rodzice przyjechali do nas o 17. Założyłam małą czarną i marynarkę oraz szpilki w kolorze nude, a do tego czarną kopertówkę. Zbyszek tuż po wyjściu z mieszkania zawiązał mi oczy czarną chustką. Po kilkunastu minutach jazdy zatrzymał samochód i kazał mi wysiąść. Nic nie widziałam, ale byłam pewna jednego - że jesteśmy na zewnątrz, ponieważ czułam, jak wiatr rozwiewa moje włosy. W pewnym momencie Zibi zdjął chustkę z moich oczu. Byliśmy w jakimś miejscu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Przede mną stał jednorodzinny dom. Bartman podszedł do drzwi i je otworzył. Weszłam do domu. Był bardzo ładnie urządzony. Na ziemi leżały płatki róż, a na szafkach i stolikach paliły się małe świeczki.
-Siadaj. - powiedział ZB9 i odsunął mi krzesło. Po chwili zajadaliśmy się różnymi smakołykami. 
-Zbyszek, co to za dom?
-Podoba Ci się?
-Jest piękny. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-To nasz dom.
-Żartujesz sobie?
-Kupiłem go kilka tygodni po tym, jak dowiedziałem się, że jesteś w ciąży. Przez ostatnie miesiące udało mi się go umeblować i pomalować ściany z małą pomocą Igły. - wytłumaczył Zbyszek. - Chcesz zobaczyć dom? 
Pokręciłam twierdząco głową i uśmiechnęłam się. Na parterze znajdowała się kuchnia, jadalnia, salon i łazienka, a na piętrze trzy pokoje i garderoba, która jak twierdził ZB9 zrobił z myślą przede wszystkim o mnie, ponieważ wiedział, że mam dużo ubrań.
-A dlaczego są trzy pokoje? - zapytałam z ciekawości.
-Gdy przyjadą do nas Twoi rodzice albo moi to będą mieli, gdzie spać. A z resztą może niedługo ktoś inny tam zamieszka. - powiedział i poruszył brwiami.
-Niecałe dwa miesiące temu zostałeś ojcem i już Ci w głowie drugie dziecko? A ja to już nic nie mam w tej sprawie do powiedzenia? - zapytałam ze śmiechem. - To kiedy się przeprowadzamy?
-Do świąt zostały jeszcze ponad trzy tygodnie, więc myślę, że Boże Narodzenie spędzimy w nowym domu.
Zeszliśmy na dół do jadalni. Zibi zniknął gdzieś w głębi domu, a ja usiadłam na dywanie i napiłam się soku. Po chwili do pokoju wszedł Bartman. Kucnął obok mnie, wziął moje dłonie w swoje ręce.
-Dorotka, kochasz mnie?
-Co to za pytanie? Oczywiście, że Cię kocham.
Tego się nie spodziewałam. Siatkarz klęknął przede mną, a w swojej ręce trzymał małe pudełeczko. Serce zaczęło mi bić szybciej, a oczy zaszkliły się łzami. Popatrzyłam Zbyszkowi w oczy.
-Mysza, wiesz, że Cię kocham i że oddałbym za Ciebie swoje życie. Dałaś mi najpiękniejszy dar, jaki mężczyzna może otrzymać. Dałaś mi córkę i nauczyłaś mnie co to odpowiedzialność i miłość. Dorota, chcę stworzyć z Tobą i z naszą Igą rodzinę. Chcę budzić się i zasypiać przy Tobie, chcę być przy Tobie do końca życia. - nie no, rozryczałam się, jak głupia. Zdajecie sobie sprawę? Zbigniew Bartman mi się właśnie oświadcza! Otworzył pudełeczko i włożył mi pierścionek na serdeczny palec lewej ręki. - Mysza, wyjdziesz za mnie? - z nadzieją w głosie zadał mi pytanie, na które z jego ust czekały nastoletnie hotki. 
-Tak, Zbyszku. Kocham Cię. - przytuliłam się do niego, a łzy spływały mi po policzkach rozmazując mój makijaż. Trwałam w jego mocnym uścisku przez kilka dobrych minut. Ten dzień był jednym z najpiękniejszych w moim życiu.