niedziela, 3 marca 2013

Nauczyłaś mnie co to miłość


-Zbyszek, spokojnie. Popatrz. - powiedziałam, gdy siatkarz próbował przewinąć Igę. - Łapiesz za nóżki, unosisz je do góry, wycierasz pupcię mokrą chusteczką, smarujesz kremem, wsadzasz pod tyłek pampersa i zapinasz. Rozumiesz?
-Mniej więcej. - powiedział smutnym głosem. Już czwarty raz próbował zmienić pampersa córce, jednak za każdym razem te próby kończyły się kompletną klapą. 
-Zibi, nie martw się. W końcu Ci się uda. - podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. 
Nie mogłam zarzucić siatkarzowi, że się nie stara. Okazywał to na każdym kroku. Stara się spędzać ze mną i Igą, jak najwięcej czasu. Wraca z treningu prosto do domu, pomaga mi kąpać małą, kołysze ją do snu, nosi na rękach, gdy płacze. Nie sądziłam, że Bartman aż tak się zaangażuje. 


Nadszedł czas kąpieli. Zbyszek podtrzymywał główkę Igi, a ja ją myłam. Po kilku minutach, mała Bartmanówna leżała na mięciutkim ręczniku, a Zibi ją wycierał z wody. Wzięłam pampers, jednak siatkarz zabrał mi go i stwierdził, że spróbuje jeszcze raz go założyć. Stanęłam z boku i go obserwowałam. Jego radość była nie do opisania, gdy mała leżała w pampersie i patrzyła się na niego swoimi zielonymi oczami. ZB9 zabrał małą do naszej sypialni, a ja wzięłam prysznic. Po dziesięciu minutach wyszłam z łazienki. Zbyszek leżał na łóżku, a obok niego leżała Iga. Uśmiechnęłam się na ten widok. Położyłam się obok nich. Po chwili mała usnęła. Zibi przeniósł ją do łóżeczka, które stało w naszym pokoju. Kazałam Bartmanowi je przenieść z pokoju Igi do naszego, ponieważ nie chciałam chodzić w nocy z pokoju do pokoju, gdy córka by płakała. Po chwili poczułam, jak siatkarz kładzie się za moimi plecami. 
-Kocham Cię. - wyszeptał do mojego ucha i po chwili spaliśmy, jak zabici. 



Następnego dnia obudziłam się o ósmej rano. Zbyszek jeszcze spał, ponieważ Andrzej Kowal odwołał dzisiejszą siłownię. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam do sklepu, żeby zrobić zakupy. Gdy wchodziłam do domu spotkałam chłopaka, który mieszkał na tym samym piętrze, co ja. Nie za bardzo go lubiłam, ponieważ przez cały czas odkąd tu mieszkam chce się ze mną umówić, albo mnie podrywa. 
-Cześć Dorota. Pomóc Ci?
-Cześć Kamil. Dziękuję, nie trzeba.
-Może jednak...
-Nie potrzebuję Twojej pomocy! - powiedziałam zdecydowanie za głośno, bo z mieszkania wyszedł Bartman.
-Wszystko w porządku?
-Tak. 
Wyminęłam Kamila i weszłam do mieszkania.
-Doruś, coś się stało?
-Nie.
-Przecież słyszałem. - powiedział ZB9, który trzymał Igę na rękach. 
-Kamil chciał mi pomóc i wkurzyłam się, bo wyszło jakbym nie dała rady trzymać w ręce reklamówkę z kilkoma rzeczami. Daj, nakarmię ją. - wzięłam córkę od siatkarza i usiadłam na kanapie. Zbyszek w tym czasie zrobił śniadanie. Gdy Iga była już najedzona położyłam ją do łóżeczka i poszłam do kuchni, żeby zjeść śniadanie.
-O której masz dziś trening?
-Nie mam dziś treningu. Andrzej odwołał, więc mamy cały dzień dla siebie. - powiedział i pocałował mnie. - Wieczorem zabieram Cię na kolację. 
-A co z Igą?
-Igą zajmą się Twoi rodzice, już wszystko z nimi ustaliłem.



Moi rodzice przyjechali do nas o 17. Założyłam małą czarną i marynarkę oraz szpilki w kolorze nude, a do tego czarną kopertówkę. Zbyszek tuż po wyjściu z mieszkania zawiązał mi oczy czarną chustką. Po kilkunastu minutach jazdy zatrzymał samochód i kazał mi wysiąść. Nic nie widziałam, ale byłam pewna jednego - że jesteśmy na zewnątrz, ponieważ czułam, jak wiatr rozwiewa moje włosy. W pewnym momencie Zibi zdjął chustkę z moich oczu. Byliśmy w jakimś miejscu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Przede mną stał jednorodzinny dom. Bartman podszedł do drzwi i je otworzył. Weszłam do domu. Był bardzo ładnie urządzony. Na ziemi leżały płatki róż, a na szafkach i stolikach paliły się małe świeczki.
-Siadaj. - powiedział ZB9 i odsunął mi krzesło. Po chwili zajadaliśmy się różnymi smakołykami. 
-Zbyszek, co to za dom?
-Podoba Ci się?
-Jest piękny. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-To nasz dom.
-Żartujesz sobie?
-Kupiłem go kilka tygodni po tym, jak dowiedziałem się, że jesteś w ciąży. Przez ostatnie miesiące udało mi się go umeblować i pomalować ściany z małą pomocą Igły. - wytłumaczył Zbyszek. - Chcesz zobaczyć dom? 
Pokręciłam twierdząco głową i uśmiechnęłam się. Na parterze znajdowała się kuchnia, jadalnia, salon i łazienka, a na piętrze trzy pokoje i garderoba, która jak twierdził ZB9 zrobił z myślą przede wszystkim o mnie, ponieważ wiedział, że mam dużo ubrań.
-A dlaczego są trzy pokoje? - zapytałam z ciekawości.
-Gdy przyjadą do nas Twoi rodzice albo moi to będą mieli, gdzie spać. A z resztą może niedługo ktoś inny tam zamieszka. - powiedział i poruszył brwiami.
-Niecałe dwa miesiące temu zostałeś ojcem i już Ci w głowie drugie dziecko? A ja to już nic nie mam w tej sprawie do powiedzenia? - zapytałam ze śmiechem. - To kiedy się przeprowadzamy?
-Do świąt zostały jeszcze ponad trzy tygodnie, więc myślę, że Boże Narodzenie spędzimy w nowym domu.
Zeszliśmy na dół do jadalni. Zibi zniknął gdzieś w głębi domu, a ja usiadłam na dywanie i napiłam się soku. Po chwili do pokoju wszedł Bartman. Kucnął obok mnie, wziął moje dłonie w swoje ręce.
-Dorotka, kochasz mnie?
-Co to za pytanie? Oczywiście, że Cię kocham.
Tego się nie spodziewałam. Siatkarz klęknął przede mną, a w swojej ręce trzymał małe pudełeczko. Serce zaczęło mi bić szybciej, a oczy zaszkliły się łzami. Popatrzyłam Zbyszkowi w oczy.
-Mysza, wiesz, że Cię kocham i że oddałbym za Ciebie swoje życie. Dałaś mi najpiękniejszy dar, jaki mężczyzna może otrzymać. Dałaś mi córkę i nauczyłaś mnie co to odpowiedzialność i miłość. Dorota, chcę stworzyć z Tobą i z naszą Igą rodzinę. Chcę budzić się i zasypiać przy Tobie, chcę być przy Tobie do końca życia. - nie no, rozryczałam się, jak głupia. Zdajecie sobie sprawę? Zbigniew Bartman mi się właśnie oświadcza! Otworzył pudełeczko i włożył mi pierścionek na serdeczny palec lewej ręki. - Mysza, wyjdziesz za mnie? - z nadzieją w głosie zadał mi pytanie, na które z jego ust czekały nastoletnie hotki. 
-Tak, Zbyszku. Kocham Cię. - przytuliłam się do niego, a łzy spływały mi po policzkach rozmazując mój makijaż. Trwałam w jego mocnym uścisku przez kilka dobrych minut. Ten dzień był jednym z najpiękniejszych w moim życiu.

2 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Trafiłam tu przez przypadek i chyba zostanę na dłużej. ;)
    Zbyszek w tym opowiadaniu jest taki kochany, czuły, że aż nierealny. Tworzą szczęśliwą rodzinę z Dorotą i małą Igą.
    Przy okazji zapraszam na moje opowiadanie : http://otworz-swoje-oczy.blogspot.com/ . ;D
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba :)

    OdpowiedzUsuń