-Nic mi nie mówiłaś, że chcesz wrócić do grania. - powiedział podniesionym głosem Zbyszek, gdy wróciliśmy do domu.
-Bo nie pytałeś.
-A kto będzie się opiekował Igą?
-Poproszę moich rodziców, a jeśli się nie zgodzą zatrudnimy opiekunkę.
-Jakaś obca baba ma zajmować się moją córką? - Bartman już nie panował nad sobą. Dźwięk jego głosu podniósł się o kilkanaście decybeli. Dobrze, że Iga spała już w swoim pokoju, bo z pewnością nie obeszłoby się bez płaczu z jej strony. - Widzę, że już wszystko sobie obmyśliłaś, a ja to już nie mam nic do powiedzenia w tym temacie!
-Zibi, spokojnie. Myślałam kiedyś o tym i zdecydowałam, że jeśli dostanę oferty kontaktu to w przyszłym sezonie wrócę do siatkówki. Pod uwagę biorę jedynie Mielec. - moje tłumaczenie nic nie dało. Siatkarz nadal był wściekły. - Zrozum, ja nie wytrzymam kolejnego roku sama w domu. Jedyne, co robię to opieka nad Igą, sprzątanie, pranie, gotowanie, prasowanie i tak w kółko przez 7 dni w tygodniu.
-Wiedziałaś, że nie będzie nam łatwo. Od początku wiedziałaś, jaki zawód uprawiam i wiedziałaś, że nie mogę być w domu przez 24 godziny na dobę.
-Wiedziałam, że będzie trudno. Ale nie miałam wyjścia. Zaszłam w ciążę, chociaż tego nie planowałam. I wierz mi, że gdybym mogła to cofnęłabym czas i... - uświadomiłam sobie, co powiedziałam, gdy spojrzałam na Zbyszka. Nie wiem, jak mogę określić, co go teraz przepełniało. Smutek? Rozczarowanie? - Zibi, ja nie chciałam. Ja tak nie myślę. - podeszłam do niego, jednak on mnie odepchnął.
-Tylko tyle dla Ciebie znaczę? Iga też? Ty w ogóle mnie kochasz? Czy robiłaś to wszystko tylko dla sławy? Czy ten kawałek blachy na twoim palcu nie był Ci potrzebny do większego rozgłosu? - przesadziłam ja, przesadził on. Bolało mnie to, co mówił. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w policzek. Wiedziałam, że w takim wypadku byłoby fair, gdyby on też mnie uderzył. Ja pierwsza mogłam ugryźć się w język i dzięki temu oszczędzilibyśmy sobie tej awantury. Zdenerwowana ubrałam kurtkę i skierowałam się do wyjścia. Usłyszałam jeszcze płacz Igi i słowa Bartmana:
-Mysza, przepraszam! Nie bądź dzieckiem!
Spacerowałam uliczkami Rzeszowa pozwalając łzom rozmazywać mój makijaż.
-Kłótnia z narzeczonym? - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam Filipa
-Śledzisz mnie?
-Nie. Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Powiedziałaś mu, że inny facet badał Ci migdałki?
-Czego chcesz?
-Nie powiem nic Bartmanowi o Twoim wybryku, jeśli będziesz robiła, co Ci każę.
Serce waliło mi, jak oszalałe. Bałam się mojego byłego odkąd pobił Zibiego.
-Szantażujesz mnie? - zapytałam podnosząc głos.
-Tak. Wybieraj: chcesz żeby Zbyszek się dowiedział o tym, co zrobiłaś?
-Nie. - powiedziałam smutno. - Zrobię, co zechcesz.
Filip zabrał mnie do hotelu.
-Jeden numerek i masz mnie z głowy.
-Co Ty pierdolisz? Ja mam narzeczonego i córkę!
-Dorotko, zawsze byłaś ostra. - wymruczał mi do ucha i przejechał językiem po mojej szyji. - Zrobisz to, co chcę, a ten twój kochaś nic się nie dowie.
Odwróciłam się do niego. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam wyjścia. Kilkanaście minut później Filip połączył nasze ciała w jedno. Nie krzyczałam z radości, jak kiedyś. Dziś płakałam, jak bóbr. Nie czułam już tego samego, co przedtem, gdy byliśmy razem. Po godzinie wyszłam z hotelu. Znowu płakałam przez faceta, jednak tym razem nie przez tego, którego kocham.
______________________________________
Resovia przegrała dwa sparingi z Jastrzębiem :(
A my, Kochani, powolutku zbliżamy się do końca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz