czwartek, 20 grudnia 2012

Dorotka! Kocham Cię!


Po ponad godzinnym przechadzaniu się ulicami Sopotu weszliśmy do małej kawiarni. Zamówiliśmy kawę oraz ciasto i czekaliśmy, aż kelnerka przyniesie nam nasze zamówienie. 

-Zbyszek, mogę Cię o coś prosić? -zapytałam w pewnym momencie.
-Pewnie.
-Czy... czy możemy na razie nie mówić nikomu, że jesteśmy razem? - Zibi popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.
-A to dlaczego?
-Wszyscy wiedzieli, że niedługo mam wyjść za mąż. Gdyby ktoś dowiedział się o tym, że teraz jesteśmy parą ludzie zaczęliby plotkować, że mieliśmy romans i rzuciłam Filipa dla Ciebie. Nie chcę być bohaterką plotki, która w krótkim czasie obiegnie całą Polskę. 
-Dobrze, skoro chcesz. - powiedział i wysilił się na krzywy uśmiech. Tymczasem kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie. Jednak po Jego minie wiedziałam, że nie jest zadowolony. Po posiłku, Zbyszek zapłacił za zamówienie i wyszliśmy. Kierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania. 





********
Zibi usiadł na kanapie i włączył telewizor. Wzięłam sok i dwie szklanki. Położyłam je na ławie. Usiadłam koło Bartmana. 
-Zły jesteś? 
-Nie- odpowiedział sucho.
-Przecież widzę. 
-Wydaje ci się.
Spuściłam wzrok. Podczas tej krótkiej wymiany zdań Zbyszek ani razu na mnie nie popatrzył. Dobrze wiedziałam, że nie jest zadowolony z tego, co mu powiedziałam w kawiarni. Po kilkunastu minutach milczenia. Bartman objął mnie ramieniem i odwrócił głowę w moją stronę. Nadal gapiłam się w podłogę. Poczułam jego usta na mojej szyi, a chwilę później cicho pisnęłam.
-Powaliło Cię Bartman? - powiedziałam odpychając go od siebie po tym, jak ugryzł mnie w ucho. Spojrzałam na niego. Jego to bawiło. Chwyciłam w ręce poduszkę i rzuciłam nią w niego. Trafiłam wprost w jego głowę. Zibi w jednej chwili zmienił wyraz twarzy i już się nie śmiał. Zerwałam się z kanapy i zaczęłam uciekać, jednak on był szybszy. Zbyszek złapał mnie i przerzucił sobie przez ramię. 
-Bartman! Postaw mnie na ziemię! Bo Ci coś zrobię! - zagroziłam mu. Jednak on z moich gróźb nic sobie nie zrobił. Klepnął mnie w tyłek, a ja odpowiadając na jego 'cios' walnęłam go pięścią w plecy. Podszedł do kanapy i zrzucił mnie na nią. Bartman 'zawisł' nade mną, jednak mnie nie pocałował. Patrzył się jedynie w moje oczy. Nie potrafiłam tak długo wytrzymać i wpiłam się w jego usta. Jednak pocałunek przerwał mój telefon. 
-Nie odbieraj - powiedział Zbyszek. Pocałowałam go jeszcze raz i wstałam z kanapy. Zdążyłam tylko zauważyć, jak mój towarzysz przewraca oczami. Podeszłam do szafki, na której leżał telefon. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Dorotka! Kocham Cię!
-Filip nie dzwoń do mnie więcej. - na słowo "Filip" Bartman zerwał się z kanapy i próbował mi wyrwać komórkę.
-Spójrz przez okno. - powiedział głos w słuchawce. Podeszłam do okna i odsłoniłam firankę. Przed moim mieszkaniem stał nie kto inny, jak mój były narzeczony. Ledwo trzymał się na nogach. Z pewnością był pijany. - Dorota! Kocham Cię! Chodź tu! 
-Nigdzie nie idź! - powiedział Zibi podchodząc do mnie. Objął mnie w pasie i również spoglądał przez okno.
-Nie mam takiego zamiaru. - odpowiedziałam mu. 
-Dorota! Chodź tu do cholery! - krzyczał z dołu Filip.
-Nigdzie nie idę! - krzyknęłam mu. Wyswobodziłam się z uścisku Bartmana i odeszłam od okna. Zbyszek zasłonił okno firanką i nastawił wodę na herbatę. Nalałam sobie soku do szklanki. Wypiłam napój w krótkim czasie. Po chwili dało się słyszeć walenie w drzwi. Przestraszyłam się.
-Dorota! Otwieraj! Wiem, że tam jesteś! - spojrzałam z przerażeniem na Zibiego. Po powrocie ze spaceru zapomniałam zamknąć drzwi na klucz. Podszedł do drzwi, jednak Filip był pierwszy. Popatrzył na Zbyszka.
-To twój kochanek? - powiedział i zaśmiał się kpiąco. - Zdradzałaś mnie z nim? Przyznaj się! - zaczął wydzierać się. Bałam się go, jak cholera.
-Wynoś się stąd - powiedział ZB9 do mojego byłego. Podszedł do niego, żeby go wyprowadzić. Jednak Filip zamachnął się i uderzył go pięścią w nos. W tej samej chwili dało się słyszeć mój krzyk. Popatrzyłam na Bartmana, który złapał się za nos, z którego leciała krew. Gdy Filip się odwrócił do mnie i zaczął zmierzać w moim kierunku Zbyszek podszedł do niego i oddał cios. A ja? Ja stałam obok kanapy i ryczałam, jak głupia. Bałam się, że mój były zrobi coś Zibiemu. Jednak Bartman po uderzeniu Filipa złapał go za kurtkę i wyprowadził siłą z mieszkania, po czym zamknął drzwi na klucz. Podbiegłam do Zbyszka. 
-Przepraszam cię za niego. Nie wiedziałam, że jest zdolny do takich rzeczy - łzy rozmyły mi cały makijaż. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam czysty ręcznik. Bartman usiadł na krześle. Dałam mu ręcznik. Przyłożył go sobie do nosa. Otworzyłam szafkę i wyjęłam woreczek na lód, który napełniłam zamrożoną wodą. Położyłam woreczek na karku Bartmana. Zbyszek słysząc, że nadal płaczę posadził mnie sobie na kolanach. Wtuliłam się w niego, a moje łzy wsiąkały w jego koszulkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz