niedziela, 23 grudnia 2012

Ja wrócę



Minęły dwa tygodnie. Zbyszek wyjechał, a ja zostałam sama. Rano siłownia, w południe trening, wieczorem trening i tak 6 dni w tygodniu. Zibi dzwoni codziennie, jednak brakuje mi go strasznie. Filip wydzwania do mnie, jednak nie powiedziałam o tym Bartmanowi. Na szczęście mój eks od chwili bójki ze Zbyszkiem nie nachodził mnie więcej. Siedziałam wygodnie na kanapie, zajadałam kanapki i oglądałam "Doktora House'a". Ktoś zadzwonił do drzwi. Podniosłam się z kanapy i poszłam otworzyć. Takiego gościa się nie spodziewałam...
-Co ty tu robisz? - krzyknęłam i próbowałam zatrzasnąć drzwi, jednak bezskutecznie.
-Wróciłem kochanie. Tęskniłaś? - powiedział mój gość.
-Szczerze? Ani trochę. Wynoś się i daj mi spokój! - krzyczałam na Filipa. Mój były złapał mnie za nadgarstki i wparował do mieszkania. Bałam się. Cholernie się go bałam zwłaszcza po tym, jak pobił Zbyszka.
-Co ten siatkarz tutaj robił? Nie mów mi, że jesteście razem. 
-A nawet jeśli jesteśmy to nic Ci do tego! - krzyknęłam i próbowałam się wyrwać, jednak na próżno. Filip był za silny. Przycisnął mnie z całej siły do ściany, zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie. Od razu odwróciłam głowę w drugą stronę. Wściekły Filip powiedział:
-Pamiętaj, że ja wrócę. Nie podaruję tego ani tobie ani Bartmanowi! I nie próbuj uciekać, bo znajdę Cię. Znajdę Cię nawet na końcu świata, a wtedy pożałujesz tego, co zrobiłaś.
Wyszedł. A ja osunęłam się na ziemię i pozwoliłam, aby łzy spływały mi po policzkach rozmazując przy okazji mój makijaż...



*********

Dwie godziny później zadzwonił do mnie Zbyszek. Ja nadal byłam przerażona tym, co stało się tego dnia i co powiedział mi Filip. 
-Mysza, wszystko w porządku? - zapytał Zibi. Przypomniałam sobie wyraz twarzy mojego eks i rozpłakałam się do słuchawki. - Ej, Mysza co się stało? - Nie odpowiedziałam. Rozłączyłam się. Uznałam, że tak będzie dla niego lepiej. Postanowiłam ograniczyć kontakty z Bartmanem do minimum. Nie chciałam, żeby Filip mu coś zrobił. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Po pół godzinie wyszłam z wanny i udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i usnęłam.



**********

Obudziłam się o 2 w nocy. Ktoś dobijał się do mojego domu. Przestraszyłam się. Myślałam, że to Filip. Podeszłam do drzwi. 
-Dorota wiem, że nie śpisz. Otwórz, to ja. - usłyszałam znajomy mi głos. Przekręciłam zamek w drzwiach i rzuciłam się Zbyszkowi na szyję. Po chwili trwania w jego szczelnym uścisku puściłam go i weszliśmy do mieszkania. 
-Mysza, co się stało? Dlaczego się rozłączyłaś? Myślałem, że coś Ci się stało.
-Wszystko w porządku. Nie musiałeś przyjeżdżać.
-Nie miałem daleko. Mamy zgrupowanie w Bydgoszczy. Przestraszyłem się, gdy rozpłakałaś się i rozłączyłaś. Był tu Filip?
-Nie. - skłamałam. Kłamałam mu w żywe oczy. Nie przyszło mi to łatwo, jednak nie chciałam, żeby dowiedział się o wizycie mojego byłego.
-Nie kłam Mysza. 
-Ale naprawdę. Przysięgam, mówię prawdę. - powinni mi dać medal za łganie prosto w oczy. - Chodźmy spać. - powiedziałam i pociągnęłam go w stronę sypialni. Położyłam się na łóżku, a Zbyszek się rozbierał. Położyłam się na boku. Po chwili poczułam rękę Zibiego na moim brzuchu. Złapałam go za nią i usnęłam.



********

Wstałam o 9. Zbyszka już nie było w łóżku. Dla jego bezpieczeństwa postanowiłam, że dziś zerwie z nim. Nie chciałam mu nic mówić o Filipie i o tym, że mi groził. Weszłam do kuchni. Na stole czekały na mnie naleśniki z dżemem. 
-Hej Słońce - powiedział Zibi i chciał mnie pocałować, jednak odwróciłam głowę. - Co jest? - zapytał zdziwiony moją reakcją.
-Nic. Źle się czuję. Nie mogłam w nocy spać. - powiedziałam i zabrałam się za jedzenie. 
Naprzeciwko mnie usiadł Bartman. Po 15 minutach talerz, na którym leżały naleśniki został pusty.
-Możemy porozmawiać? - zaczęłam niepewnie. Zbyszek popatrzył na mnie. - Przemyślałam wszystko i uznałam, że będzie dla nas lepiej, gdy przestaniemy się spotykać. - twarz Bartmana przybrała tak srogi wyraz, że gdyby mógł zabijać wzrokiem z pewnością leżałabym już martwa. - Zrozum Zibi, nie pasujemy do siebie. Będzie lepiej, gdy każde z nas pójdzie swoją drogą - wypowiadając te słowa starałam się opanować drżenie mojego głosu. Nie udało się. Po policzku spłynęła mi pierwsza łza, a później druga, trzecia...
-Powiedz mi jedno: dlaczego? Dlaczego dopiero teraz? Zrobiłem coś nie tak? Odpowiedz! - krzyknął, aż podskoczyłam. Nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Chwilę później usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Pozwoliłam mu odejść. Tak po prostu, bez pożegnania... 



---------------------------------------
Hej! Mam pytanie: ktoś w ogóle to czyta? Postanowiłam sama przeczytać mojego bloga i uważam, że jest on beznadziejny. Może się mylę, ale rozdziały nie wyglądają tak, jak sobie to zaplanowałam...
A przy okazji życzę Wam z całego serca zdrowych, spokojnych i ciepłych świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodziny i znajomych, dużo szczęścia, spełnienia marzeń, dużo dużo zdrowia, bo to jest najważniejsze i ogrom emocji, które przyniesie nam w 2013 roku siatkówka :)
Wesołych Świąt! Z pozdrowieniami atomowkawilk :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz